czwartek, 13 grudnia 2012

Tajemnica wahadełka

W czasie II wojny światowej armia niemiecka znalazła sposób na alianckie łodzie podwodne. W supertajnych centrach okultystycznych III Rzeszy Niemieckiej rozkładano mapy, a specjaliści w zakresie radiestezji spędzali wiele godzin nad mapami Atlantyku starając się wyśledzić za pomocą wahadełek położenie alianckich łodzi podwodnych. Trudno jednoznacznie ocenić jaka była skuteczność tych działań, ale już sam fakt, że po nie sięgnięto - dowodzi wiary w szczególne właściwości "wahadełka" oraz tajemniczego, ziemskiego promieniowania. 

Jak posługiwać się wahadełkiem? Specjaliści zapewniają, że wymaga to spore wprawy, ale każdy z nas posiada mniej lub bardziej rozwinięte zdolności w tej dziedzinie. 

Wahadełko można kupić bądź zrobić samemu. Pewna osoba sporządziła wahadełko ze starego bezpiecznika (pamiętacie te topikowe?), pomalowanego czarną farbą. Ma odpowiedni kształt, ponieważ zwęża się ku dołowi. Ponoć sprawuje się doskonale. Odpowiedni będzie także kryształ bądź koralik.

Wahadełko powinno mieć zatem kolor czarny (najlepiej) i zwężać się ku dołowi. Kolejnym etapem jest ustalenie długości własnej fali. W tym celu ujmujemy wahadełko między kciuk i palec wskazujący i odwracamy do góry. Potem umieszczamy je nad lewą dłonią i stopniowo wydłużamy sznurek, uważnie obserwując zachowanie wahadełka. 

W momencie, kiedy jego ruchy staną się najbardziej intensywne i regularne - zawiązujemy na sznurki supełek, oznaczając długość fali. Od tej pory będziemy chwytać za sznureczek właśnie w tym miejscu. 

Przygodę z wahadełkiem rozpoczynamy od własnych ćwiczeń, które umożliwią zapoznanie się z zachowanie wahadła, które może być różne w zależności od osoby. Można także ustalić "mentalny kod" - na przykład obrót w lewo jest odpowiedzią na "nie" a w prawo - na "tak". Niezdecydowane ruchy oznaczają "nie wiem" lub "nie chcę o tym mówić". 




poniedziałek, 5 listopada 2012

Wywoływanie duchów

Jak wywołać ducha? Oto pytanie, które z pewnością nurtuje wielu z Was. Jak być może wiecie, Blogger wyposażony jest w statystykę i widzimy wyraźnie, że temat ten cieszy się największym zainteresowaniem. Jest aktualny szczególnie teraz, w listopadzie, zwyczajowo uważanym za miesiąc duchów i wzmożonej aktywności paranormalnej.

Na temat metodyki wywoływania duchów napisano wiele książek. Jedną z nich są "Tajemnice czarnej i białej magii", przedwojenny podręcznik autorstwa Stanisława Wotowskiego. Znajdziecie tam wiele praktycznych porad.

Na pewno istnieje wiele metod wywoływania duchów i w zależności od natężenia fenomenów są one bardziej lub mniej niebezpieczne. Oto kilka z nich:

1. Metoda z talerzykiem. Najbardziej popularna. Polega na tym, że kilka osób umieszcza dłonie na talerzyku. Dłonie powinny stykać się ze sobą. Pod talerzykiem często umieszcza się arkusz papieru z literami, a na talerzyku oznacza wskaźnik (strzałka). Należy następnie skupić swoją wolę i kilkakrotnie, głośno wezwać ducha.
Talerzyk powinien zacząć się poruszać i wskazywać kolejne litery składające się na odpowiedź. Jest to sposób najbardziej amatorski i często nie przynoszący, szczególnie przy pierwszych próbach, wymaganych efektów. Łatwo tu jest przy tym o oszustwo.

2. Bardziej zaawansowana jest metoda z lustrem. Trzeba podkreślić, że wynik eksperymentu zależy od wewnętrznej siły i nastawienia eksperymentatora, w mniejszym zaś stopniu od wykonania dokładnie wszystkich przepisów. 
Chcąc przywołać konkretnego ducha dobrze jest zgromadzić w jednym miejscu rzeczy, które należały do danej osoby za życia, a w szczególności przedmioty, które darzyła ona szczególnym uczuciem i z którymi była mocno związana. Eksperyment należy wykonywać w samotności i mroku. Sporych rozmiarów lustro umieszczamy na przeciwko siebie i głośno oraz wyraźnie wzywamy zmarłą osobę. Należy uzbroić się w cierpliwość i nie zniechęcać pierwszymi niepowodzeniami. Najdalej za trzecim razem powinniśmy dostrzec w lustrze postać zmarłej osoby, należy liczyć się także z mogącymi mieć miejsce niezwykłymi fenomenami, takimi jak stukanie, kroki, ciche śmiechy. Nie należy poddawać się panice i spokojnie kontynuować doświadczenie aż do jego zamknięcia i formuły odesłania ducha. 

3. Trzecią metodę, najbardziej zaawansowaną opisuje na przykład Wotowski. Polega ona na wygłoszeniu inwokacji, którą wypowiada się stojąc w magicznym kole. Ostatecznym wynikiem doświadczenia ma być kompletna materializacja duchów. Eksperyment jest jednak niebezpieczny, ponieważ, oprócz wzywanego ducha często pojawiają się istoty nieprzyjazne. Po zakończeniu doświadczenia obowiązkowo wypowiada się formułę zamknięcia, najlepiej kilkukrotnie. Wcześniej nie wolno opuszczać koła. Eksperyment jest niebezpieczny również dlatego, że często na początku nie występują żadne niepokojące fenomeny. Nie oznacza to jednak, że duch nie przyszedł. Często jest on już obecny, ale nie ujawnia swojej bytności. Istnieje więc ryzyko, że eksperymentator zniechęcony opuści koło bez formuły odesłania ducha.

Trzeba podkreślić, że wywoływania duchów nigdy nie należy traktować jako zabawy. Powinno się podchodzić do niego poważnie, a na ewentualnych pomocników wybrać osoby odporne psychicznie, wiarygodne i zaufane. Wynik doświadczenia, jak już było wspomniane, zależy od wiary i wewnętrznej siły przeprowadzającego eksperyment. Doświadczenia powinno przeprowadzać się w odrębnym pomieszczeniu, najlepiej służącym specjalnie do tego celu. Nie wolno przeprowadzać go w miejscach typu sypialnia, salon, czyli tam, gdzie zwykle przebywamy. Wywoływaniem duchów często zajmują się oszuści, dlatego lepiej jest przystąpić do doświadczenia osobiście, szczególnie jeśli mamy ku temu jakiś ważny powód.

Jeśli kiedykolwiek przeprowadzałeś/aś podobny eksperyment skontaktuj się z redakcją naszego bloga. Chętnie zamieścimy relację na ten temat. Może chciałbyś udzielić jakiejś rady lub ostrzec przed czymś Czytelników?

niedziela, 28 października 2012

Film dokumentalny o duchach

Szczerze polecamy film National Geographic "Prawda czy fikcja - duchy". Argumenty zwolenników istnienia duchów ścierają się z argumentami sceptyków. Na youtube.pl film jest dostępny w odcinkach:




 





środa, 5 września 2012

Sprawa Marty - odpowiedź Czytelnika

Otrzymaliśmy maila, w którym jeden z czytelników niniejszego bloga postanowił odpowiedzieć Pani Marcie. Redakcja bloga postanowiła wstrzymać się od odpowiedzi, ponieważ sprawa rodzi zbyt wiele możliwości i w naszym przekonaniu, jest dość niejasna. Sądzimy, że trudno dopatrywać się związku pomiędzy wspomnianą śmiercią a "magicznymi" czynnościami, choć przyznajemy, że nie można go całkowicie wykluczyć. Uważamy, że Pani Marta powinna przestać się obwiniać, ponieważ działała nieświadomie i nie miała jednoznacznie złych zamiarów. A oto co napisał do nas Pan Kamil:

"Witam,

przyznaję, że sytuacja Marty mnie poruszyła i dlatego zdecydowałem się napisać. Nie jestem już człowiekiem, nazwijmy to tak, pierwszej młodości. Zjawiskami paranormalnymi interesuję się od dziesiątego roku życia, to znaczy od czasu, gdy w ręce wpadły mi książki ojca, który również miał podobne zainteresowania. Nie jestem jakimś wielkim znawcą tematu, ale w życiu sporo widziałem. Mogę powiedzieć tylko tyle - Pani Marto, bez urazy, gratuluję głupoty. 

Właściwie powinienem pogratulować ludziom, którzy uważają tego typu zjawiska za bzdury, i wskutek tego nie ostrzegają młodych ludzi przed konsekwencjami tego typu "zabaw". Niestety, obawiam się, że śmierć tego pana nie jest przypadkowa. Napiszę w wielkim skrócie - podobne oddziaływania istnieją, są faktem, który nauka dopiero teraz zaczyna wyjaśniać na gruncie mechaniki kwantowej i innych odkryć. Niestety, nie jest tak, że kluczową rolę w podobnych czynnościach odgrywa skrupulatne przestrzeganie jakiegoś Rytuału. Czynnikiem decydującym są wola i wyobraźnia eksperymentatora. Zwłaszcza, jeśli odwołuje się świadomie do pomocy złych mocy, które zwykle chętnie w takich sytuacjach działają.  Nie robią tego dlatego, że chcą komuś pomóc, ale dlatego - że zło jest ich celem, naturą. 

Pomijając moralny aspekt takich "zabaw" - są to rzeczy niebezpieczne również dla osoby, która się nimi zajmuje. Trzeba mieć dużą wiedzą, by potrafić kontrolować te siły i nie paść ostatecznie ich ofiarą. Co doradzam Pani Marcie? 

Na pewno znalazła się w dużym niebezpieczeństwie. Trzeba to powiedzieć nie po to by kogokolwiek straszyć, ale by uzmysłowić powagę sytuacji. Sny prawdopodobnie będą coraz bardziej intensywne, mogą do tego dołączyć również inne zjawiska, bardzo nieprzyjemne. Doradzam modlitwę do Sił Dobra o ochronę, a także bezwzględny żal za swój czyn i zadośćuczynienie. Powinna Pani, Pani Marto zamówić Mszę Świętą w intencji Zmarłego. Pokój, w którym Pani śpi należy skropić wodą święconą, a Pani powinna zawsze nosić przy sobie krzyżyk lub inny symbol chroniący przez Złem. Jest duża szansa, że z czasem to się uspokoi. 

Można ewentualnie poszukać zaufanego duchownego, który odprawiłby Egzorcyzm. Na razie jednak proszę zastosować się do powyższych uwag. W życiu często błądzimy, ale możliwe, że dostanie Pani szansę naprawienia tego, co Pani zrobiła.

Życzę wiele odwagi i wewnętrznej siły.

Kamil"



wtorek, 4 września 2012

Niezwykły list

Nasz blog nieco przycichł, ale przecież w końcu mówi się, że ważna jest jakość a nie ilość...
Tymczasem na skrzynkę pocztową przyszedł następujący meil (tekst został wklejony w oryginalnej postaci):

"Szanowni Państwo! 

Jestem uczennicą III klasy Liceum Ogólnokształcącego. Piszę ponieważ mam pewien poważny problem, a nie wiem do kogo mam się zwrócić. Nie chcę o tym nikomu opowiadać, nawet najlepszej przyjaciółce, bo boję się, że sprawa się rozejdzie i ludzie będą się ze mnie naśmiewać. 
Zrobiłam coś strasznie głupiego, jak mi się wydaje. Na początku wydawało mi się, że będzie to tylko zabawa. Przystawiał się do mnie pewien facet, którego nie znosiłam. To był obleśny gość, który zaczepiał mnie za każdym razem, kiedy wracałam ze szkoły. Niby nic takiego, ale denerwowało mnie to. Najgorzej jak wracałam z koleżankami, a on mi gadał różne głupie komplementy, Dziewczyny się wtedy śmiały i mówiły, że będę jego żoną.

W tym czasie (czyli jakieś pół roku temu) zaczęłam czytać trochę o Voodoo. Wkręciła mnie w to koleżanka i podsunęła książki. Pomyślałam, że dla zabawy można by zrobić coś na złość temu facetowi. Nie miało to być nic takiego, właściwie nawet nie zrobiłam tego tak, jak było w książce. Po prostu starałam się w myślach przywołać tych różnych bogów, o których piszą w Voodoo i prosiłam w myślach, żeby mi pomogli. Potem wbijałam szpilki w rysunek tego gościa, wyobrażając sobie, że cierpi i w ogóle. Wiem, że to było głupie i straszne i teraz tego żałuję. Ale nie myślałam, że coś się może na prawdę stać!

W dwa tygodnie po tym jak to robiłam, dowiedziałam się, że facet nagle zachorował. Przestraszyłam się i chciałam jakoś to cofnąć, ale nie wiedziałam jak. Minął jeszcze tydzień a potem zobaczyłam klepsydrę na ogrodzeniu. Proszę, nie myślcie, że jestem zabobonna albo że jestem jakąś WARIATKĄ!

Wiem, że to pewnie jest przypadek, chociaż gość był zupełnie zdrowy. Od tamtego czasu mam straszne problemy ze snem. Wydaje mi się, że w mojej sypialni ktoś jest, szczególnie jak się obudzę w środku nocy. 

Mam uczucie, jakby coś mnie dusiło i przygniatał mnie jakiś straszny ciężar. Mam też dużo dziwnych snów, niektórych okropnych. 

Pisałam już na parę adresów, które znalazłam w necie, ale nikt mi nie chce nic doradzić, co robić, tylko jeden facet coś chce zrobić, ale za kasę i pewnie to oszust. Może moglibyście coś napisać, czy to może być moja wina, albo co teraz robić. Na prawdę się boję i chyba wyląduję w jakimś wariatkowie.

Marta"


Przyznam, że ciarki przeszły mi po plecach. Oczywiście, będziemy pracować nad jak najszybszą i jak najlepszą odpowiedzią, gdyby jednak ktoś z Państwa mógł służyć radą w podobnej sytuacji - proszę o wiadomość. 

niedziela, 17 czerwca 2012

Światy równoległe


Warto zapoznać się z najnowszymi teoriami fizyków i kosmologów. Pomaga w tym znakomity film z udziałem Morgana Freemana. Powyżej przykład jednego z odcinków, opowiadający o wszechświatach równoległych.

Istnienie wszechświatów równoległych jest wysoce prawdopodobne i mogłoby wyjaśniać wiele fenomenów opisywanych jako paranormalne. Teoria ta mogłaby również potwierdzać istnienie światów, o których mówią okultyści.

niedziela, 20 maja 2012

Siedem książek o duchach, które warto przeczytać:

1. Jonathan Aycliffe, Pokój Naomi
2. Jonathan Aycliffe, Szepty w ciemności
3. Stefan Darda, Dom na Wyrębach
3. Graham Masterton, Zjawa
4. Graham Masterton, Walhalla
5. Stephen King, Lśnienie
6. Stephen King, Cmentarz dla zwierząt
7. James Herbert, Inni

piątek, 18 maja 2012

Egzorcyzmy Anneliese Michel


 Anneliese Michel

 
Jedna z najbardziej szokujących, autentycznych historii dotyczących zjawiska opętania. Problem opętania, (występujący nota bene w różnych kulturach i na różnych szerokościach geograficznych) jest przez współczesną naukę niemal całkowicie odrzucony. Nowoczesna psychiatria, jednoznacznie sądzi, że wszelkie przejawy "życia duchowego" człowieka są jedynie wynikiem biologiczno-chemicznej aktywności jego mózgu.

Jest to postawa dogmatyczna, podobna do tej, jaką prezentowali średniowieczni medycy. Tylko, że zamiast pijawek i leków z nietoperza, współczesny przemysł farmaceutyczny serwuje nam narkotyki, bardzo proste substancje chemiczne, nazywając je "lekami". Chodzi o wielkie pieniądze i wielką sprzedaż. Próbuje się przekonać nas, że KAŻDY problem człowieka rozwiązać można przy pomocy chemicznego związku, cały czas opierając się na naiwnej, chemiczno-biologicznej interpretacji świadomości. Traktuje się umysł człowieka i jego świadomość jak chemiczną retortę... na podobnej zasadzie sądzono kiedyś, że przebijając czaszkę dłutem i młotkiem uleczy się pacjenta... ponieważ ujdą z niej złe "humory"...

Obejrzyjcie ten szokujący film i osądźcie sami. Racjonalistyczny, niemiecki sąd uznał kapłanów winnymi. Taśm, na których rejestrowano przebieg egzorcyzmu nie dopuszczono jako dowodu. Nie chodzi tu o to, by przekonać kogokolwiek do określonego światopoglądu. Chodzi o to, by pokazać, że nie wiemy wszystkiego, a dusza człowieka nadal jest niezgłębioną zagadką:

czwartek, 10 maja 2012

Polecamy książkę - Stefan Darda, "Dom na Wyrębach"

Jeśli lubicie powieści z dreszczykiem, ta książka będzie w sam raz dla Was. 

Pracownik naukowy, Marek Leśniewski przeprowadza się do wymarzonego, starego domu w leśnej głuszy. Szybko okazuje się że okolica nie jest wcale tak idylliczna, jak mogłoby się wydawać. 

Nieopodal, w malutkim domku mieszka dziwaczny sąsiad, o którym ludzie mówią, że był zamieszany w morderstwo. W domu Leśniewskiego dzieją się rzeczy dziwne, wydaje się, że działa tam jakaś nadprzyrodzona siła. Na domiar złego bohater musi się zmierzyć ze... strzygą. Leśniewski coraz bardziej wikła się w mroczną historię, której korzenie tkwią w przeszłości.
Atmosfera zagrożenia narasta,prowadząc aż do zaskakującego finału.

Doskonała alternatywa dla zachodnich horrorów. My przecież też mamy swoje straszydła.








Tutaj dowiecie się więcej o Autorze i jego nowych książkach:www.stefandarda.pl

środa, 9 maja 2012

Projekcja astralna - mit czy rzeczywistość?

Istnieją przypuszczenia, zgodnie z którymi człowiek nie składa się jedynie z ciała fizycznego, ale również ciała astralnego. Jest to subtelne ciało, niewykrywalne za pomocą współczesnych urządzeń, przez niektórych utożsamiane z duszą.

Wymiar astralny jest odrębny od wymiaru fizycznego, obowiązują w nim inne prawa, niż w świecie znanym nam na co dzień.

Mimo tego, wszyscy jesteśmy częścią świata astralnego. Prawdziwości tego poglądu ma dowodzić fenomen projekcji astralnej. Jest to doświadczenie dostępne teoretycznie dla każdego.
Ale uwaga - niektórzy badacze ostrzegają, że eksperymentowanie z projekcją może być niebezpieczne.

Doświadczenie polega na opuszczeniu swojego własnego ciała i jest podobne do doznań w czasie OBE, do których dochodzi podczas śmierci klinicznej.

Najprostsza technika polega na wprowadzeniu się w stan głębokiego odprężenia i rozluźnieniu mięśni. Aby tego dokonać, możemy wyobrażać sobie, że nasze ciało jest bardzo ciężkie, jakby odlane z ołowiu.

Ważne jest, aby eksperyment przeprowadzać w pomieszczeniu zupełnie cichym, najlepiej przy zgaszonym świetle. Chodzi o to, by jak najmniej bodźców pobudzało nasze ciało fizyczne.

Następnie skupiamy się na jakimś fragmencie naszego ciała, np. ręce, aż pojawi się w niej uczucie ciepła i mrowienia. Potem powoli staramy się przenosić to odczucie na całe ciało.

Następnie wyobrażamy sobie, że unosimy się w powietrze. Można też, co jest dobrą metodą, wyobrazić sobie początkowo obrót wokół osi własnego ciała.

Już po kilku próbach eksperyment powinien zakończyć się powodzeniem.

Badacze tego zjawiska twierdzą, że świat astralny może być eksplorowany podobnie jak świat fizyczny. Znajdują się tam jednak istoty, mogące stanowić zagrożenie. Innym niebezpieczeństwem mogą okazać się trudności z powrotem do ciała fizycznego. Wtedy, w skrajnych przypadkach eksperyment może zakończyć się nawet śmiercią... lub opętaniem, jeśli nasze ciało "przejmie" ktoś inny.

Zdania w tej kwestii są jednak podzielone. Są eksperymentatorzy, którzy zapewniają, że w czasie projekcji nie istnieje żadne niebezpieczeństwo, ponieważ ciało astralne powiązane jest z ciałem fizycznym za pomocą tzw. "srebrnej nici" , która pęka dopiero w momencie śmierci.

Mimo tych opinii doświadczenie może rodzić różne zagrożenia i nie zalecamy jego przeprowadzania.







wtorek, 8 maja 2012

Odpowiedź Redakcji - nawiedzony dom

Starając się pomóc Pani Janinie nawiązaliśmy kontakt z księdzem zajmującym się egzorcyzmami. Ksiądz Jacek (nazwisko do wiadomości Redakcji) życzył sobie zachować anonimowość, niemniej jednak skontaktujemy go z Panią, która napisała do nas list.
Oto jego opinia:
"W czasie swojej posługi wielokrotnie spotkałem się z podobnymi przypadkami. Ludzie często śmieją się z takich opowieści, ale po kilku latach to ja śmiałem się z nich, jeśli oczywiście w takich okolicznościach może być komuś do śmiechu. Sytuacja w jakiej znalazła się Pani Janina wydaje się bardzo trudna. Nie neguję jej wiarygodności, niemniej jednak zawsze - powinno się wykluczyć racjonalne przyczyny.
Tego wymagają zasady postępowania, zarówno w przypadku nawiedzenia domu jak i egzorcyzmów. 
Ponieważ, jak wnioskuję z zamieszczonej przez was relacji, sprawa ciągnie się już tak długo, myślę, że zostało to już sprawdzone przez pierwszego księdza. Chodzi po prostu o możliwość wstrząsów górniczych, bliskości szyn kolejowych, jakiejś awarii powodującej stukanie w rurach, itp. Osobiście miałem sytuację, w której "duchem" okazał się ptak uwięziony w kominie.
W tym przypadku jednak wydaje mi się, że sprawa jest poważna. Przede wszystkim chodzi o niewyjaśnioną śmierć męża Pani Janiny. Nie zadziwia mnie też fakt, że egzorcyzmy nie przyniosły oczekiwanego skutku.
Zwykle pomagają - ale nie musi tak być. 
Czasem Pan Bóg dopuszcza takie zdarzenia, w jakimś celu, i wtedy egzorcyzm "nie działa". 
Koniecznie powinno się wyjaśnić, co zdarzyło się w tym domu. Być może miała miejsce tam jakaś zbrodnia, która nie została ukarana. Przyczyna może być jednak zupełnie inna - na przykład seanse spirytystyczne przeprowadzane przez poprzednich właścicieli.  Zachowanie sąsiadów Pani Janiny, którzy uparcie milczą (zapewne ze strachu) na pewno nie pomaga w wyjaśnieniu tej sytuacji.
Jestem przekonany, że szczególną uwagę trzeba zwrócić na strych. Można podjąć próbę ponownych egzorcyzmów, właśnie w tym pomieszczeniu.
Przykro mi to mówić, ale kierując się doświadczeniem - ostrzegam przez przebywaniem w takim domu. Może to być bardzo niebezpieczne. Jeśli sprawy nie uda się wyjaśnić, powinno się go zburzyć."

Mamy nadzieję, że sprawa Pani Janiny znajdzie szczęśliwy finał.  Jeśli w tej sprawie pojawią się jeszcze jakieś informacje, zamieścimy je na naszym blogu.

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozpaczliwy list do Redakcji

Trzeba przyznać, że apel by informować nas o zjawiskach paranormalnych przyniósł niemal natychmiastowy efekt.
Kilka godzin temu otrzymaliśmy list Pani Janiny z Sosnowca. Za zgodą autorki ujawniamy jego treść:

"Szanowna Redakcjo!
na Waszego bloga trafiłam dosłownie przypadkiem, chociaż sama nie wiem czy wierzyć w takie przypadki. Starałam się znaleźć kogoś, kto mógłby mi pomóc, cokolwiek doradzić. 
Boję się rozmawiać o tym z ludźmi, żeby nikt nie posądził mnie, że jestem wariatką. 

Dwadzieścia lat temu kupiłam dom w Będzinie, przy ulicy Małachowskiego. Kupiliśmy go za pieniądze wspólnie zaoszczędzone z mężem. Wtedy wydawało mi się, że uśmiechnęło się do nas szczęście, bo nie mieliśmy łatwego życia. Dom znajduje się nad rzeką Przemsza i był jak na tamte czasy bardzo tani. W pierwszej chwili myśleliśmy, że to przez rzekę. Żartowaliśmy nawet, że jak będzie powódź to nas zaleje (dom znajduje się w miejscu gdzie teren jest niemal poniżej linii rzeki, gdyby nie wały pewnie to miejsce byłoby rzeczywiście zalane).

Nasza radość nie trwała długo. Już pierwszej nocy obudziłam się, słysząc, że na małym stryszku ktoś chodzi. Łaził i łaził, uporczywie. Obudziłam męża i poprosiłam, żeby sprawdził, co tam się dzieje. 

On również słyszał te kroki, nie mogło to być więc złudzenie! Brzmiało to tak, jakby ktoś uparcie chodził w koło. Wiem jak to brzmi, ale tak właśnie było.

Bardzo żałuję, że poprosiłam męża o pójście na górę. Myślę, że właśnie wtedy coś się stało. Kroki ucichły, ale mąż po powrocie był bardzo blady. Wyglądał jakby coś zobaczył, ale bał się o tym powiedzieć.

Kilka dni później wydarzyła się największa tragedia w moim życiu. Mąż zniknął, a jego ciało wyłowiono dopiero po kilku dniach z rzeki. Nie wierzę, że był to wypadek! To był maj, a on świetnie pływał, więc nawet gdyby jakimś cudem wpadł do wody, na pewno by się uratował!

Czułam, że ten przeklęty dom jest w to jakoś zamieszany. 

Nie mogłam tam już wytrzymać, bałam się strasznie. Każdej nocy słyszałam, że na strychu ktoś jest. Nie miałabym jednak za nic odwagi, żeby tam pójść.

Opuściłam ten dom i przeprowadziłam się do malutkiej kawalerki w Sosnowcu, którą wynajmuję do tej pory. Przez lata próbowałam sprzedać ten dom, wiele razy, bez skutku. Jest w nim coś, co odstrasza ludzi. Wynajęłam go kiedyś robotnikom, którzy śmiali się z takich rzeczy. Miałam nadzieję, że dorobię trochę grosza do renty. Byli to trzej silni, zdrowi mężczyźni. Już pierwszej nocy uciekli z domu w panice. 

Poprosiłam księdza, choć bałam się, że mnie wyśmieje. Ale przyszedł, pomodlił się, wykropił pomieszczenia święconą wodą. Dziwna sprawa - na strych nie mógł się dostać. Zamek zablokował się i w żaden sposób nie można było go otworzyć. 

Działania księdza jednak nic nie pomogły, wręcz przeciwnie. Hałasy stały się jeszcze głośniejsze, przygasało światło, a najgorsze było uczucie czyjejś obecności, bardzo złej. 

Jestem zrozpaczona. Mam dom, a żyję jak nędzarka. Próbowałam rozpytać sąsiadów, ale wszyscy jakby nabrali wody w usta. Kolejny ksiądz poproszony o pomoc powiedział, żebym poszła do psychiatry.

Może wy moglibyście mi jakoś pomóc? Co robić w takiej sytuacji?

Janina"


Muszę przyznać, że jestem tą relacją wstrząśnięty. Może ktoś z Państwa miał podobną sytuację? W najbliższym czasie nasza Redakcja będzie konsultować się z ekspertami i zamieści odpowiedź. 

Czekam na Wasze opinie.

Redaktor


niedziela, 6 maja 2012

Psychometria - co to jest?

Psychometria to termin, który powstał w XIX wieku, a współcześnie uległ już zapomnieniu. 

Oznacza on szczególną właściwość przedmiotów, które mogą "przechowywać" energię. Uważa się, że może ona być dobra lub zła, może oddziaływać pozytywnie, ale także destrukcyjnie.

Panowanie "racjonalizmu" sprawiło, że opowieści o przedmiotach (artefaktach) posiadających szczególne właściwości włożono między bajki... dopiero współczesna fizyka, która widzi materię jako formę energii - pomału zmienia ten sposób patrzenia na świat.

Przekonanie, że przedmioty (materia) może posiadać tego typu szczególne właściwości, było zawsze obecne w różnych zakątkach kuli ziemskiej. Amuletów, talizmanów, używali Indianie, afrykańscy szamani, chińscy mędrcy. 

Z punktu widzenia zjawisk paranormalnych psychometria jest niezwykle ważnym zjawiskiem. Może ona po części tłumaczyć fenomen "nawiedzenia" budynków, które przechowują w sobie "echa" przeszłych zdarzeń.

Psychometrię wykorzystują również jasnowidze, prosząc o przedmioty należące do zaginionej osoby.

Wreszcie, jest ona również wykorzystywana w okultyzmie. W czasie seansów często korzysta się ze zdjęć lub ulubionych przedmiotów należących do zmarłego.

Trzeba pamiętać, że tego typu właściwości nie zależą od faktycznych cech przedmiotu. Nie grają tu więc większego znaczenia magiczne symbole. Pluszak podarowany dziecku przez matkę z miłością ma znacznie większe oddziaływanie niż kupiony w sklepie pentagram.

Dlatego przedmiotem "przynoszącym szczęście" może być ulubiona maskotka, breloczek, szklana kulka... coś, w czym "zmagazynowane" są pozytywne myśli i odczucia.  

Rozpoznawanie tego typu przedmiotów wymaga pewnego daru, ale działają one praktycznie zawsze. Znane są liczne relacje osób, które potwierdzają, że posiadanie ulubionego "drobiazgu" pomogło im zdać egzamin, przetrwać trudne okoliczności, a nawet ocaliło przed niebezpieczeństwem.


środa, 2 maja 2012

Telefon z zaświatów

Okazuje się, że duchy nie unikają nowoczesnych form komunikacji. Oto zdarzenie, które miało miejsce kilka tygodni temu.
W jednej z miejscowości w Wielkopolsce doszło do tragicznego wypadku motocyklowego, w którym zginął 21 chłopak. Za życia był on mocno przywiązany do swojego telefonu komórkowego. Zrozpaczeni rodzice włożyli mu więc telefon do trumny. 

Tuż po pogrzebie telefon matki chłopaka zadzwonił, a na wyświetlaczu pojawił się numer... jej nieżyjącego syna. Kobieta opowiadała, że telefon przestał dzwonić, zanim zdążyła go odebrać. Później przyznała, że szok był tak wielki, iż nie mogła zmusić się do odebrania połączenia. 

Czyżby zmarły chciał się w ten sposób pożegnać? Zdarzenie zostało potwierdzone przez wielu świadków. 


Rozwój techniki wcale nie wyeliminował z naszego życia zjawisk paranormalnych. Wręcz przeciwnie!

wtorek, 1 maja 2012

Nawiedzone "czarne punkty"?






Każdy z nas widział te miejsca, oznaczone przy pomocy przydrożnych znaków. Zabici, ranni... 
Co najdziwniejsze, "czarne punkty" często znajdują się w miejscach, gdzie teoretycznie nie powinno dochodzić do wypadków - prędkość jest ograniczona, a droga dobrej jakości. Dlaczego właśnie tam dochodzi do tak wielu tragicznych zdarzeń? Czy to możliwe, by w tych miejscach działała jakaś mroczna siła?

Badacze zjawisk nadprzyrodzonych zaczynają dochodzić do wniosku, że miejsca te mogą być w pewien sposób "nawiedzone". Być może właśnie tam, w przeszłości, doszło do jakiejś tragedii. Inni znów twierdzą, że robotnicy budujący drogę mogli naruszyć spokój zmarłych, niszcząc stare nekropolie. W tej opinii utwierdzają ich liczne relacje osób, które w takich miejscach widywały tajemnicze postacie, lub mgłę, która pojawiała się nawet przy dobrej pogodzie. Są znane relacje kierowców, którzy opowiadają, że "ktoś stanął im na drodze" powodując wypadek. Nie są one jednak nigdzie oficjalnie odnotowywane.

Większość z nas słysząc te teorie uśmiecha się z niedowierzaniem. Mimo to, wielu wiesza na lusterku jakiś przedmiot przynoszący szczęście... powstaje więc pytanie, które z nich rzeczywiście mogą być skuteczne? 

O tym w następnym wpisie, w którym zajmiemy się tajemniczą i zapomnianą właściwością przedmiotów znaną pod wymyśloną w XIX wieku nazwą - psychometrią.




poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Wywoływanie duchów

Istnieje bardzo wiele sposobów wywołania ducha. Niektóre z nich są względnie bezpieczne, inne - stanowią ogromne niebezpieczeństwo dla wywołującego. Nigdy nie należy przywoływać duchów z nudów lub dla zabawy. Jednym z najpopularniejszych na Zachodzie sposobów komunikowania się z innymi wymiarami jest tabliczka Ouija (czytaj łi-dżi).
Powinna ona być wykonana z naturalnego materiału, najlepiej drewna. Zawiera litery alfabetu oraz dwa słowa - "witaj" i "żegnaj". Symbole wyryte na tabliczce spełniają rolę kluczy, które mają za zadanie przynajmniej częściowo chronić wywołującego. 
Do tablicy załączony jest wskaźnik. Na nim kładą ręce osoby biorące udział w seansie. W pewnym momencie wskaźnik powinien zacząć się przesuwać, pokazując odpowiednie litery. 

Korzystając z Ouija trzeba koniecznie pamiętać o kilku ważnych zasadach.

1.Nie wolno korzystać z tablicy w miejscu, gdzie miała miejsce jakaś tragedia oraz na cmentarzach. Skutki mogą być nieobliczalne.Pod żadnym pozorem nie należy wywoływać duchów ofiar morderstw, ani takich, o których wiemy na pewno, że są złe.

2.Jeśli przybycie ducha w żaden sposób się nie manifestuje, nie oznacza to, że duch nie przybył. Istnieją duchy złośliwe, które celowo nie ujawniają swojej obecności. 

3.Nigdy nie należy korzystać z tablicy w domu, ani w miejscu, w którym często przebywamy. Profesjonalni spirytyści korzystają ze specjalnego octulum, wydzielonego pomieszczenia, które nie służy do niczego innego.

4.Nie każdy eksperyment, zwłaszcza w wykonaniu osoby początkującej, musi zakończyć się sukcesem.

5.Zawsze można przywołać jedynie duchy mniej doskonałe od nas. Duchy doskonalsze mogą się objawić, ale nie muszą. Z zasady przybywają duchy złe. Zanim więc przystąpimy do prób nawiązania kontaktów z inną rzeczywistością - zadajmy sobie pytanie, jakimi ludźmi jesteśmy. 

Nie polecam metody Ouija. Mimo tego, że wydaje się dość niewinna, nie daje adeptowi żadnych narzędzi do poradzenia sobie z fenomenami, które mogą mieć miejsce. Powszechne są przypadki, kiedy młodzież wywołuje ducha (demona) za pomocą tabliczki, a następnie kończy seans niewłaściwie, lub w ogóle go nie kończy, dochodząc do wniosku, że duch nie przybył. Jest to bardzo poważne zaniechanie, niebezpieczne w skutkach. 

W kolejnych postach podam bardziej "profesjonalne" sposoby.