niedziela, 20 maja 2012

Siedem książek o duchach, które warto przeczytać:

1. Jonathan Aycliffe, Pokój Naomi
2. Jonathan Aycliffe, Szepty w ciemności
3. Stefan Darda, Dom na Wyrębach
3. Graham Masterton, Zjawa
4. Graham Masterton, Walhalla
5. Stephen King, Lśnienie
6. Stephen King, Cmentarz dla zwierząt
7. James Herbert, Inni

piątek, 18 maja 2012

Egzorcyzmy Anneliese Michel


 Anneliese Michel

 
Jedna z najbardziej szokujących, autentycznych historii dotyczących zjawiska opętania. Problem opętania, (występujący nota bene w różnych kulturach i na różnych szerokościach geograficznych) jest przez współczesną naukę niemal całkowicie odrzucony. Nowoczesna psychiatria, jednoznacznie sądzi, że wszelkie przejawy "życia duchowego" człowieka są jedynie wynikiem biologiczno-chemicznej aktywności jego mózgu.

Jest to postawa dogmatyczna, podobna do tej, jaką prezentowali średniowieczni medycy. Tylko, że zamiast pijawek i leków z nietoperza, współczesny przemysł farmaceutyczny serwuje nam narkotyki, bardzo proste substancje chemiczne, nazywając je "lekami". Chodzi o wielkie pieniądze i wielką sprzedaż. Próbuje się przekonać nas, że KAŻDY problem człowieka rozwiązać można przy pomocy chemicznego związku, cały czas opierając się na naiwnej, chemiczno-biologicznej interpretacji świadomości. Traktuje się umysł człowieka i jego świadomość jak chemiczną retortę... na podobnej zasadzie sądzono kiedyś, że przebijając czaszkę dłutem i młotkiem uleczy się pacjenta... ponieważ ujdą z niej złe "humory"...

Obejrzyjcie ten szokujący film i osądźcie sami. Racjonalistyczny, niemiecki sąd uznał kapłanów winnymi. Taśm, na których rejestrowano przebieg egzorcyzmu nie dopuszczono jako dowodu. Nie chodzi tu o to, by przekonać kogokolwiek do określonego światopoglądu. Chodzi o to, by pokazać, że nie wiemy wszystkiego, a dusza człowieka nadal jest niezgłębioną zagadką:

czwartek, 10 maja 2012

Polecamy książkę - Stefan Darda, "Dom na Wyrębach"

Jeśli lubicie powieści z dreszczykiem, ta książka będzie w sam raz dla Was. 

Pracownik naukowy, Marek Leśniewski przeprowadza się do wymarzonego, starego domu w leśnej głuszy. Szybko okazuje się że okolica nie jest wcale tak idylliczna, jak mogłoby się wydawać. 

Nieopodal, w malutkim domku mieszka dziwaczny sąsiad, o którym ludzie mówią, że był zamieszany w morderstwo. W domu Leśniewskiego dzieją się rzeczy dziwne, wydaje się, że działa tam jakaś nadprzyrodzona siła. Na domiar złego bohater musi się zmierzyć ze... strzygą. Leśniewski coraz bardziej wikła się w mroczną historię, której korzenie tkwią w przeszłości.
Atmosfera zagrożenia narasta,prowadząc aż do zaskakującego finału.

Doskonała alternatywa dla zachodnich horrorów. My przecież też mamy swoje straszydła.








Tutaj dowiecie się więcej o Autorze i jego nowych książkach:www.stefandarda.pl

środa, 9 maja 2012

Projekcja astralna - mit czy rzeczywistość?

Istnieją przypuszczenia, zgodnie z którymi człowiek nie składa się jedynie z ciała fizycznego, ale również ciała astralnego. Jest to subtelne ciało, niewykrywalne za pomocą współczesnych urządzeń, przez niektórych utożsamiane z duszą.

Wymiar astralny jest odrębny od wymiaru fizycznego, obowiązują w nim inne prawa, niż w świecie znanym nam na co dzień.

Mimo tego, wszyscy jesteśmy częścią świata astralnego. Prawdziwości tego poglądu ma dowodzić fenomen projekcji astralnej. Jest to doświadczenie dostępne teoretycznie dla każdego.
Ale uwaga - niektórzy badacze ostrzegają, że eksperymentowanie z projekcją może być niebezpieczne.

Doświadczenie polega na opuszczeniu swojego własnego ciała i jest podobne do doznań w czasie OBE, do których dochodzi podczas śmierci klinicznej.

Najprostsza technika polega na wprowadzeniu się w stan głębokiego odprężenia i rozluźnieniu mięśni. Aby tego dokonać, możemy wyobrażać sobie, że nasze ciało jest bardzo ciężkie, jakby odlane z ołowiu.

Ważne jest, aby eksperyment przeprowadzać w pomieszczeniu zupełnie cichym, najlepiej przy zgaszonym świetle. Chodzi o to, by jak najmniej bodźców pobudzało nasze ciało fizyczne.

Następnie skupiamy się na jakimś fragmencie naszego ciała, np. ręce, aż pojawi się w niej uczucie ciepła i mrowienia. Potem powoli staramy się przenosić to odczucie na całe ciało.

Następnie wyobrażamy sobie, że unosimy się w powietrze. Można też, co jest dobrą metodą, wyobrazić sobie początkowo obrót wokół osi własnego ciała.

Już po kilku próbach eksperyment powinien zakończyć się powodzeniem.

Badacze tego zjawiska twierdzą, że świat astralny może być eksplorowany podobnie jak świat fizyczny. Znajdują się tam jednak istoty, mogące stanowić zagrożenie. Innym niebezpieczeństwem mogą okazać się trudności z powrotem do ciała fizycznego. Wtedy, w skrajnych przypadkach eksperyment może zakończyć się nawet śmiercią... lub opętaniem, jeśli nasze ciało "przejmie" ktoś inny.

Zdania w tej kwestii są jednak podzielone. Są eksperymentatorzy, którzy zapewniają, że w czasie projekcji nie istnieje żadne niebezpieczeństwo, ponieważ ciało astralne powiązane jest z ciałem fizycznym za pomocą tzw. "srebrnej nici" , która pęka dopiero w momencie śmierci.

Mimo tych opinii doświadczenie może rodzić różne zagrożenia i nie zalecamy jego przeprowadzania.







wtorek, 8 maja 2012

Odpowiedź Redakcji - nawiedzony dom

Starając się pomóc Pani Janinie nawiązaliśmy kontakt z księdzem zajmującym się egzorcyzmami. Ksiądz Jacek (nazwisko do wiadomości Redakcji) życzył sobie zachować anonimowość, niemniej jednak skontaktujemy go z Panią, która napisała do nas list.
Oto jego opinia:
"W czasie swojej posługi wielokrotnie spotkałem się z podobnymi przypadkami. Ludzie często śmieją się z takich opowieści, ale po kilku latach to ja śmiałem się z nich, jeśli oczywiście w takich okolicznościach może być komuś do śmiechu. Sytuacja w jakiej znalazła się Pani Janina wydaje się bardzo trudna. Nie neguję jej wiarygodności, niemniej jednak zawsze - powinno się wykluczyć racjonalne przyczyny.
Tego wymagają zasady postępowania, zarówno w przypadku nawiedzenia domu jak i egzorcyzmów. 
Ponieważ, jak wnioskuję z zamieszczonej przez was relacji, sprawa ciągnie się już tak długo, myślę, że zostało to już sprawdzone przez pierwszego księdza. Chodzi po prostu o możliwość wstrząsów górniczych, bliskości szyn kolejowych, jakiejś awarii powodującej stukanie w rurach, itp. Osobiście miałem sytuację, w której "duchem" okazał się ptak uwięziony w kominie.
W tym przypadku jednak wydaje mi się, że sprawa jest poważna. Przede wszystkim chodzi o niewyjaśnioną śmierć męża Pani Janiny. Nie zadziwia mnie też fakt, że egzorcyzmy nie przyniosły oczekiwanego skutku.
Zwykle pomagają - ale nie musi tak być. 
Czasem Pan Bóg dopuszcza takie zdarzenia, w jakimś celu, i wtedy egzorcyzm "nie działa". 
Koniecznie powinno się wyjaśnić, co zdarzyło się w tym domu. Być może miała miejsce tam jakaś zbrodnia, która nie została ukarana. Przyczyna może być jednak zupełnie inna - na przykład seanse spirytystyczne przeprowadzane przez poprzednich właścicieli.  Zachowanie sąsiadów Pani Janiny, którzy uparcie milczą (zapewne ze strachu) na pewno nie pomaga w wyjaśnieniu tej sytuacji.
Jestem przekonany, że szczególną uwagę trzeba zwrócić na strych. Można podjąć próbę ponownych egzorcyzmów, właśnie w tym pomieszczeniu.
Przykro mi to mówić, ale kierując się doświadczeniem - ostrzegam przez przebywaniem w takim domu. Może to być bardzo niebezpieczne. Jeśli sprawy nie uda się wyjaśnić, powinno się go zburzyć."

Mamy nadzieję, że sprawa Pani Janiny znajdzie szczęśliwy finał.  Jeśli w tej sprawie pojawią się jeszcze jakieś informacje, zamieścimy je na naszym blogu.

poniedziałek, 7 maja 2012

Rozpaczliwy list do Redakcji

Trzeba przyznać, że apel by informować nas o zjawiskach paranormalnych przyniósł niemal natychmiastowy efekt.
Kilka godzin temu otrzymaliśmy list Pani Janiny z Sosnowca. Za zgodą autorki ujawniamy jego treść:

"Szanowna Redakcjo!
na Waszego bloga trafiłam dosłownie przypadkiem, chociaż sama nie wiem czy wierzyć w takie przypadki. Starałam się znaleźć kogoś, kto mógłby mi pomóc, cokolwiek doradzić. 
Boję się rozmawiać o tym z ludźmi, żeby nikt nie posądził mnie, że jestem wariatką. 

Dwadzieścia lat temu kupiłam dom w Będzinie, przy ulicy Małachowskiego. Kupiliśmy go za pieniądze wspólnie zaoszczędzone z mężem. Wtedy wydawało mi się, że uśmiechnęło się do nas szczęście, bo nie mieliśmy łatwego życia. Dom znajduje się nad rzeką Przemsza i był jak na tamte czasy bardzo tani. W pierwszej chwili myśleliśmy, że to przez rzekę. Żartowaliśmy nawet, że jak będzie powódź to nas zaleje (dom znajduje się w miejscu gdzie teren jest niemal poniżej linii rzeki, gdyby nie wały pewnie to miejsce byłoby rzeczywiście zalane).

Nasza radość nie trwała długo. Już pierwszej nocy obudziłam się, słysząc, że na małym stryszku ktoś chodzi. Łaził i łaził, uporczywie. Obudziłam męża i poprosiłam, żeby sprawdził, co tam się dzieje. 

On również słyszał te kroki, nie mogło to być więc złudzenie! Brzmiało to tak, jakby ktoś uparcie chodził w koło. Wiem jak to brzmi, ale tak właśnie było.

Bardzo żałuję, że poprosiłam męża o pójście na górę. Myślę, że właśnie wtedy coś się stało. Kroki ucichły, ale mąż po powrocie był bardzo blady. Wyglądał jakby coś zobaczył, ale bał się o tym powiedzieć.

Kilka dni później wydarzyła się największa tragedia w moim życiu. Mąż zniknął, a jego ciało wyłowiono dopiero po kilku dniach z rzeki. Nie wierzę, że był to wypadek! To był maj, a on świetnie pływał, więc nawet gdyby jakimś cudem wpadł do wody, na pewno by się uratował!

Czułam, że ten przeklęty dom jest w to jakoś zamieszany. 

Nie mogłam tam już wytrzymać, bałam się strasznie. Każdej nocy słyszałam, że na strychu ktoś jest. Nie miałabym jednak za nic odwagi, żeby tam pójść.

Opuściłam ten dom i przeprowadziłam się do malutkiej kawalerki w Sosnowcu, którą wynajmuję do tej pory. Przez lata próbowałam sprzedać ten dom, wiele razy, bez skutku. Jest w nim coś, co odstrasza ludzi. Wynajęłam go kiedyś robotnikom, którzy śmiali się z takich rzeczy. Miałam nadzieję, że dorobię trochę grosza do renty. Byli to trzej silni, zdrowi mężczyźni. Już pierwszej nocy uciekli z domu w panice. 

Poprosiłam księdza, choć bałam się, że mnie wyśmieje. Ale przyszedł, pomodlił się, wykropił pomieszczenia święconą wodą. Dziwna sprawa - na strych nie mógł się dostać. Zamek zablokował się i w żaden sposób nie można było go otworzyć. 

Działania księdza jednak nic nie pomogły, wręcz przeciwnie. Hałasy stały się jeszcze głośniejsze, przygasało światło, a najgorsze było uczucie czyjejś obecności, bardzo złej. 

Jestem zrozpaczona. Mam dom, a żyję jak nędzarka. Próbowałam rozpytać sąsiadów, ale wszyscy jakby nabrali wody w usta. Kolejny ksiądz poproszony o pomoc powiedział, żebym poszła do psychiatry.

Może wy moglibyście mi jakoś pomóc? Co robić w takiej sytuacji?

Janina"


Muszę przyznać, że jestem tą relacją wstrząśnięty. Może ktoś z Państwa miał podobną sytuację? W najbliższym czasie nasza Redakcja będzie konsultować się z ekspertami i zamieści odpowiedź. 

Czekam na Wasze opinie.

Redaktor


niedziela, 6 maja 2012

Psychometria - co to jest?

Psychometria to termin, który powstał w XIX wieku, a współcześnie uległ już zapomnieniu. 

Oznacza on szczególną właściwość przedmiotów, które mogą "przechowywać" energię. Uważa się, że może ona być dobra lub zła, może oddziaływać pozytywnie, ale także destrukcyjnie.

Panowanie "racjonalizmu" sprawiło, że opowieści o przedmiotach (artefaktach) posiadających szczególne właściwości włożono między bajki... dopiero współczesna fizyka, która widzi materię jako formę energii - pomału zmienia ten sposób patrzenia na świat.

Przekonanie, że przedmioty (materia) może posiadać tego typu szczególne właściwości, było zawsze obecne w różnych zakątkach kuli ziemskiej. Amuletów, talizmanów, używali Indianie, afrykańscy szamani, chińscy mędrcy. 

Z punktu widzenia zjawisk paranormalnych psychometria jest niezwykle ważnym zjawiskiem. Może ona po części tłumaczyć fenomen "nawiedzenia" budynków, które przechowują w sobie "echa" przeszłych zdarzeń.

Psychometrię wykorzystują również jasnowidze, prosząc o przedmioty należące do zaginionej osoby.

Wreszcie, jest ona również wykorzystywana w okultyzmie. W czasie seansów często korzysta się ze zdjęć lub ulubionych przedmiotów należących do zmarłego.

Trzeba pamiętać, że tego typu właściwości nie zależą od faktycznych cech przedmiotu. Nie grają tu więc większego znaczenia magiczne symbole. Pluszak podarowany dziecku przez matkę z miłością ma znacznie większe oddziaływanie niż kupiony w sklepie pentagram.

Dlatego przedmiotem "przynoszącym szczęście" może być ulubiona maskotka, breloczek, szklana kulka... coś, w czym "zmagazynowane" są pozytywne myśli i odczucia.  

Rozpoznawanie tego typu przedmiotów wymaga pewnego daru, ale działają one praktycznie zawsze. Znane są liczne relacje osób, które potwierdzają, że posiadanie ulubionego "drobiazgu" pomogło im zdać egzamin, przetrwać trudne okoliczności, a nawet ocaliło przed niebezpieczeństwem.


środa, 2 maja 2012

Telefon z zaświatów

Okazuje się, że duchy nie unikają nowoczesnych form komunikacji. Oto zdarzenie, które miało miejsce kilka tygodni temu.
W jednej z miejscowości w Wielkopolsce doszło do tragicznego wypadku motocyklowego, w którym zginął 21 chłopak. Za życia był on mocno przywiązany do swojego telefonu komórkowego. Zrozpaczeni rodzice włożyli mu więc telefon do trumny. 

Tuż po pogrzebie telefon matki chłopaka zadzwonił, a na wyświetlaczu pojawił się numer... jej nieżyjącego syna. Kobieta opowiadała, że telefon przestał dzwonić, zanim zdążyła go odebrać. Później przyznała, że szok był tak wielki, iż nie mogła zmusić się do odebrania połączenia. 

Czyżby zmarły chciał się w ten sposób pożegnać? Zdarzenie zostało potwierdzone przez wielu świadków. 


Rozwój techniki wcale nie wyeliminował z naszego życia zjawisk paranormalnych. Wręcz przeciwnie!

wtorek, 1 maja 2012

Nawiedzone "czarne punkty"?






Każdy z nas widział te miejsca, oznaczone przy pomocy przydrożnych znaków. Zabici, ranni... 
Co najdziwniejsze, "czarne punkty" często znajdują się w miejscach, gdzie teoretycznie nie powinno dochodzić do wypadków - prędkość jest ograniczona, a droga dobrej jakości. Dlaczego właśnie tam dochodzi do tak wielu tragicznych zdarzeń? Czy to możliwe, by w tych miejscach działała jakaś mroczna siła?

Badacze zjawisk nadprzyrodzonych zaczynają dochodzić do wniosku, że miejsca te mogą być w pewien sposób "nawiedzone". Być może właśnie tam, w przeszłości, doszło do jakiejś tragedii. Inni znów twierdzą, że robotnicy budujący drogę mogli naruszyć spokój zmarłych, niszcząc stare nekropolie. W tej opinii utwierdzają ich liczne relacje osób, które w takich miejscach widywały tajemnicze postacie, lub mgłę, która pojawiała się nawet przy dobrej pogodzie. Są znane relacje kierowców, którzy opowiadają, że "ktoś stanął im na drodze" powodując wypadek. Nie są one jednak nigdzie oficjalnie odnotowywane.

Większość z nas słysząc te teorie uśmiecha się z niedowierzaniem. Mimo to, wielu wiesza na lusterku jakiś przedmiot przynoszący szczęście... powstaje więc pytanie, które z nich rzeczywiście mogą być skuteczne? 

O tym w następnym wpisie, w którym zajmiemy się tajemniczą i zapomnianą właściwością przedmiotów znaną pod wymyśloną w XIX wieku nazwą - psychometrią.